Z trojga władnych tego środowiska (OTOZ/Viva/TOZ) to ja jednak wybieram TOZ. Ale to pewnie dlatego, że to nie do końca jedna organizacja, a raczej stado wolnych elektronów, wśród których znajduje się
Przegląd informacji. I z góry zaznaczam, że robię to tylko z kronikarskiego obowiązku, więc proszę nie oczekiwać wymyślnych metafor czy pokazowego sarkazmu. 1. Kilka godzin temu aresztowano Pana
Kronika kryminalna, czyli przegląd ciekawostek u "Animalsów na wokandzie". 1. Prokuratura w Jeleniej Górze skierowała do sądu akt oskarżenia przeciwko
Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych November 17, 2017 · Augustów, Poland · Z trojga władnych tego środowiska (OTOZ/Viva/TOZ) to ja jednak wybieram TOZ.
9.2K views, 114 likes, 13 loves, 67 comments, 99 shares, Facebook Watch Videos from Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych: Chciałem jakiś żart napisać, 9.2K views, 114 likes, 13 loves, 67 comments, 99 shares, Facebook Watch Videos from Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych: Chciałem jakiś żart napisać, bo prima aprilis, ale
Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych A tutaj kilka dni przed zaborem te koniki, nad którymi się ponoć znęcano do tego stopnia, że aż trzeba było je pilnie wywieźć na drugi koniec kraju po czym zapomnieć o nich aż trafią do sprzedaży.
. | strona główna | sieć alarmowa | odpowiedzi na pytania | nasze referencje | komunikaty | POLSKIE RADIO OBYWATELSKIE Oddział Kontroli Obywatelskiej Rok założenia 1989 90-954 Łódź-4, Skrytka pocztowa 32; Tel. 42 6370474 URL: ß INTERNET à E-mail: oko@ SPOŁECZNICY PONAD POLITYKĄ Na stronie tej publikujemy informacje dotyczące polityków i urzędników, których postępowanie, w naszej ocenie, jest niewłaściwe i świadczy o tym, że nie powinni piastować swoich funkcji lub stanowisk. Na liście umieszczamy polityków i urzędników zgłoszonych w celu podania do publicznej wiadomości dezaprobaty dla tych osób. Chodzi o to, abyśmy jako obywatele dysponowali narzędziem, które może wpływać na prawidłową postawę pełniących funkcje publiczne poprzez trwałe uwidocznienie dezaprobaty obywatelskiej. Być może świadomość, że nawet następne pokolenia będą mogły taką dezaprobatę o danej osobie przeczytać, spowoduje, że urzędnicy i politycy wykażą większą dbałość o swój wizerunek w oczach obywateli. Publikowana przez nas lista ma charakter całkowicie apolityczny. O umieszczeniu na liście decydują wyłącznie względy merytoryczne. Każdy może zgłaszać osoby do umieszczenia na tej liście. Zgłoszenie takie winno zawierać merytoryczne uzasadnienie. Publikowanie naszej listy ma na celu działanie w słusznie pojętym interesie społecznym. CZARNA LISTA POLITYKÓW I URZĘDNIKÓW I. POLITYCY 1. Jerzy Buzek - W ocenie społeczników: - Piastując przez kilka lat stanowisko Prezesa Rady Ministrów nie załatwił żadnego wniosku społecznych ratowników, które formalnie składali do niego jako do Premiera. W ten sposób zlekceważył obywateli i naruszył przepisy Kodeksu Postępowania Administracyjnego. Jego deklaracje do współdziałania ze społeczeństwem w zakresie poprawy bezpieczeństwa publicznego społecznicy ocenili jako gołosłowne, nie znajdujące potwierdzenia w rzeczywistości. (Rok zamieszczenia informacji: 2000) 2. Andrzej Olechowski - W ocenie społeczników: - Jako współzałożyciel Platformy Obywatelskiej nie zareagował na pisemne pytanie ogólnopolskiej organizacji społecznej dotyczące możliwości wzięcia pod uwagę w programie Platformy Obywatelskiej spraw związanych z bezpieczeństwem publicznym. Podczas spotkania w Hali Oliwii w Gdańsku, na zadane mu przez społecznego ratownika pytanie dotyczące tego właśnie problemu odpowiedział : "za dużo Pan pyta". (Rok zamieszczenia informacji: 2000) 3. Rajmund Moric – W ocenie społeczników: - Jako Poseł na Sejm RP, pełniąc funkcję Przewodniczącego Sejmowej Komisji Polityki Społecznej nie wyraził zgody na udział przedstawicieli ogólnopolskiej organizacji społecznej w pracach nad projektem zmian w Ustawie o działalności pożytku publicznego i o wolontariacie. Dopiero interwencja u Marszałka Sejmu zaowocowała przeprowadzeniem wysłuchania publicznego. Jednak nawet wówczas Rajmund Moric podjął decyzję o nie udzieleniu głosu przedstawicielom czterech organizacji, tym razem decyzja ta została zmieniona w wyniku interwencji pozostałych posłów z komisji. (rok zamieszczenia informacji: 2007). II. URZĘDNICY 1. Jan Feja - W ocenie społeczników: - Piastując funkcję Komendanta Miejskiego Policji w Łodzi popełniał przestępstwo, ponieważ przez długi czas nie podejmował przewidzianych prawem czynności w sprawie niedopełnienia obowiązków przez interweniujących policjantów. Ratownicy oceniają, że również w innych przypadkach niedopełniał swoich obowiązków, a także przekraczał swoje kompetencje naruszając interes publiczny i prywatny wielu osób. Jego postępowanie ratownicy ocenili jako niegodne urzędnika i funkcjonariusza publicznego. (Rok zamieszczenia informacji: 2003) 2. Feliks Dela - W ocenie społeczników: - Pełniąc funkcję Szefa Obrony Cywilnej Kraju nie współdziałał w czasie powodzi ze Społeczną Krajową Siecią Ratunkową, czym przyczynił się do spowolnienia akcji ratunkowej i spowodowania niepotrzebnych cierpień ludzkich oraz strat. (Rok zamieszczenia informacji: 2000) 3. Tomasz Walczak - W ocenie społeczników: - Piastując stanowisko Prokuratora Prokuratury Rejonowej Łódź ‑ Śródmieście podczas przesłuchiwania świadków wypaczał sens ich zeznań, niedopełniał ciążących na nim, jako funkcjonariuszu publicznym, obowiązków. Rażąco naruszył prawa i swobody obywatelskie. Jego postępowanie społecznicy ocenili jako niegodne urzędnika i funkcjonariusza publicznego. (Rok zamieszczenia informacji: 2003) 4. Tadeusz Matusiak - W ocenie społeczników: - Piastując stanowisko Prezydenta Miasta Łodzi zaakceptował decyzję o wycofaniu zgody przez administrację budynków komunalnych na nieodpłatne udostępnianie społecznym ratownikom pomieszczenia schronu w celu magazynowania sprzętu ratunkowego. (Rok zamieszczenia informacji: 2000) 5. Stanisław Pietrzak - W ocenie społeczników: - Piastując stanowisko I Wicewojewody Mazowieckiego podjął decyzję o odebraniu społecznym ratownikom bezpłatnego pomieszczenia, w którym zlokalizowane było centrum alarmowe. Decyzja ta spowodowała konieczność ponoszenia przez społeczników wysokich, dodatkowych kosztów prowadzenia działań na rzecz bezpieczeństwa oraz ratowania zdrowia i życia ludzi. (Rok zamieszczenia informacji: 2000) 6. Wojciech Wulkiewicz - W ocenie społeczników: - Piastując funkcję Komendanta Miejskiego Policji w Łodzi nie potrafił zapanować nad wprawdzie nielicznymi, ale sporadycznie występującymi przypadkami nieprawidłowego postępowania podległych mu policjantów. Uchylał się od wydania decyzji w sprawie złożonych przez społeczników formalnych wniosków. Dopiero interwencja u Komendanta Wojewódzkiego Policji przyniosła pożądany efekt. (Rok zamieszczenia informacji: 2001) 7. Benedykt Wojtyński - W ocenie społeczników: - Piastując funkcję Prezesa Zarządu Krajowego Państwowej Agencji Radiokomunikacyjnej dążył do wprowadzenia bezzasadnych prawnych ograniczeń korzystania z Radia Obywatelskiego, które preferowałyby na rynku sprzęt konkretnych firm. Uchylał się od wydania decyzji w sprawie złożonych przez społeczników formalnych wniosków. Dopiero interwencja u Ministra Łączności przyniosła pożądany efekt. (Rok zamieszczenia informacji: 2000) 8. Jarosław Berger - W ocenie społeczników: - Piastując funkcję Rzecznika Komendy Wojewódzkiej Policji w Łodzi świadomie podawał nieprawdziwe informacje o rzekomym braku możliwości zastosowania proponowanych przez społeczników rozwiązań skutecznie przeciwdziałających przestępczości oraz dyskredytował społeczne działania obywateli na rzecz bezpieczeństwa publicznego. Jego postępowanie ratownicy ocenili jako niegodne urzędnika i funkcjonariusza publicznego. Dopiero interwencja u Komendanta Wojewódzkiego Policji przyniosła pożądany efekt. (Rok zamieszczenia informacji: 2000)
zdj. fot. FB/#naratunekStowce Jeżeli pewnego dnia zginie ci pies, którego nie lubisz i który nie ma czipa to problem w zasadzie masz z głowy. Jeżeli jednak ucieknie ci pies, którego kochasz i chcesz to masz poważny problem. Może czekać cię masa kłopotów z wymiarem sprawiedliwości, a może nawet komornikiem. Głównie jednak ze strony organizacji prozwierzęcych. Podobno mamy ich w Polsce około 3 tysiące, w tym około 500 fundacji. Całkowitej liczby nikt nie zna. Nawet miłośnicy teatru mogą sobie wpisać ochronę zwierząt do statutu. Ale podobno tylko połowa z nich rzeczywiście dba o zwierzęta. Do których zalicza się Help Animals z Kalisza? Ostatnio pojawiły się skrajnie podzielone opinie a to z powodu Stówki. Przykłady patologii i agresji właścicieli zaniedbanych i maltretowanych zwierząt budzą powszechne oburzenie. Kiedy widzimy czasem umundurowanych działaczy organizacji deklarujących walkę o prawa zwierząt, podtrzymujących słaniające się z głodu psy, półżywe koty, ranne ptaki lub sarenki po wypadku, którzy zdecydowanie wkraczają do akcji, naturalnie odczuwamy wdzięczność i sympatię. Naturalnie przyjmujemy w podświadomości, że poświęcają swój wolny czas by nieść pomoc. Ale jednak istnieje pewna grupa osób, które uważają, że zwierzęta należy chronić także przed tymi „komandosami”. Ostatnio problem w ostrej formie wystąpił w Kaliszu. Wokół kaliskiego schroniska po zmianie kierownika zapanował spokój. Jak za sprawą czarodziejskiej różdżki pojawiły się nieliczne wprawdzie, ale bardzo konkretne komentarze z przykładami, które mogą budzić nadzieję graniczącą z pewnością, że wszystko idzie tam w dobrym kierunku. Oczywiście potwierdzeniem tego trendu będą statystyki adopcji oraz umieralności zwierząt w połączeniu z raportami powiatowego inspektoratu weterynarii. Natomiast cała uwaga środowiska, dotąd emocjonalnie zaangażowanego w walkę z „patologią, szkodą i krzywdą” w schronisku, skupiła się na Stówce. Stówka to kilkumiesięczna suczka.(...) Popatrzcie na zdjęcie beagla. Śliczna, prawda? Gdyby nie ludzie o dobrych sercach trzymiesięczne psie dziecko biegałoby już za tęczowym mostem. Ta śliczna sunia została znaleziona ok. godziny 23 w jednej z podkaliskich wsi. Zmarznięta i wystraszona siedziała pod drzewem, kiedy znaleźli ją ludzie o wielkim sercu. Po bezskutecznych poszukiwaniach właściciela (także z uwagi na późną porę), zabrali maleństwo do domu. Pies był nie tylko przemarznięty, ale też apatyczny, bardzo osłabiony a w nocy jej stan gwałtownie się pogorszył. Z samego rana pies, w stanie agonalnym znalazł się u lekarza weterynarii. Diagnoza była niczym wyrok śmierci - parwowiroza. Wszyscy wiemy co dla trzymiesięcznego szczeniaka oznacza ta choroba. Personel przychodni podjął walkę o życie zwierzęcia. W międzyczasie udało się namierzyć opiekunów szczeniaka. Z informacji jakie do nas dotarły, że pies nigdy nie był u lekarza weterynarii, oraz o warunkach w jakich żyje sunia, nasza wolontariuszka udała się do rzekomych właścicieli celem przeprowadzenia kontroli warunków bytowych. Nasze zaniepokojonie budziła szczególnie informacja, że pies wielokrotnie uciekał ze stodoły, w której był trzymany. Po przeprowadzonej kontroli oraz rozmowie, podjęto decyzję, że psa należy odebrać w trybie Ustawy o Ochronie Zwierząt art. 7, ust. 3 - zagrożenie zdrowia i życia zwierzęcia. Nasze Stowarzyszenie złożyło także zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Dodatkowo ludzie, którzy ratowali sunię, nie patrząc na koszta z tym związane, mają teraz problemy. Pies obecnie znajduje się pod opieką Stowarzyszenia i jest w trakcie rekonwalescencji. Prosimy o wytłumienie emocji - policja będzie prowadzić sprawę i oceni materiał dowodowy. (...)Ta ostatnia uwaga nie pojawiła się na stronie Stowarzyszenia nez powodu. Ten wpis: (...) Coś na chorą na parwo,czy ozdrowieńca za dobrze wygląda. Dość nieudolny opatrunek na łapce jeśli miałby zabezpieczyć wenflon przed wyciągnięciem.? Celowo generujecie koszty, żeby doprowadzić do niewypłacalności właścicieli i żeby zrzekli się psa na waszą korzyść. A tak między nami, to obowiązkowym szczepieniem u psa jest wścieklizna. Pozostałe są dobrowolnymi i nie można nikogo karać za ich brak. Podobnie jak nadużyciem jest oskarżanie ludzi, którzy tego nie zrobią, że zaniedbuje zwierzę. Jeśli już to szczepienia powinien zrobić hodowca zanim wyda psa. Jak takie straszne warunki były to dlaczego nie zgłosiliście gminie, że w tej „strasznej stodole” i koszmarnych warunkach żyją ludzie i jeszcze kundelek? Przecież tam trzeba pomóc a nie tylko zabrać szczeniaka modnej rasy i ludzi na koszty narażać! Wstyd! Oddajcie psa, bo przez wasze dzikie działania cierpią inne fundacje i stowarzyszenia, do których ludzie tracą zaufanie (...).I od tego momentu zaczęła się ostra konfrontacja, a zaraz potem prawdziwa wojna z udziałem grupy osób występujących pod szyldem „Czarna lista organizacji prozwierzęcych”. Znana jest publikacja liderów tego ruchu, którzy upowszechniają opinię, jak we wstępie i rosnącą liczbę bezdomnych zwierząt zestawiają z rosnącą liczbą organizacji, które cyt. : (...) w większości to mają w d... bezdomność zwierząt. Ograniczaniem bezdomności to zajmuje się ledwie kilka w całym kraju. (…)Kolejne opinie z tego źródła są jeszcze bardziej niepokojące. Pada zarzut, że ostatnie nowelizacje prawa ochrony zwierząt, podejmowane w reakcji na coraz szerzej ujawniane patologie, okazywały się przeciwskuteczne, bo inicjowane były przez lobby zainteresowane zwiększaniem skali zjawiska i wzrostem kosztów gmin. Nowelizacja z 2011 r. wsparła zarabianie na rozmnażaniu psów i kotów na handel oraz ograniczyła nadzór nad schroniskami i losem wyłapywanych zwierząt. Dalej czytamy na stronie „Czarnej listy...”, że kolejna nowelizacja proponuje udział czynnika społecznego w ochronie praw zwierząt i organizacji społecznych w akcji odbierania zwierząt. Ostatnim przykładem i celem ataku stało się Stowarzyszenie Help Animals z Kalisza. Pada sugestia co prawda, ale granicząca z zarzutem kradzieży psa i próbę wyłudzenia od właścicieli pieniędzy za rzekome leczenie i opiekę. Wobec narastającego zainteresowania sprawą Stowarzyszenie Help Animals opublikowało na swojej stronie Oświadczenie:(...) Szczeniaczek Stówka nie został odebrany właścicielom. Piesek, jak wynika z naszych ustaleń, mieszkał w stodole. Właściciele nie wiedzą, kiedy im uciekł poza obręb posesji. Wieczorem zmarzniętego szczeniaka znaleźli okoliczni mieszkańcy. Pies był w bardzo złym stanie zdrowotnym. Stan był na tyle krytyczny, że osoby, które go znalazły, przewiozły go do lecznicy weterynaryjnej. Przez kilka dni trwała walka o jego życie. O fakcie przyjęcia zwierzęcia w tak złym stanie do lecznicy powiadomił nas lekarz jest w tej chwili zabezpieczony przez Stowarzyszenie. W związku z pojawiającymi się w internecie groźbami karalnymi pod naszym adresem nie mogę ujawnić, gdzie szczeniak przebywa. Ma warunki komfortowe. W sprawie gróźb jutro składamy zawiadomienie do fakcie przejęcia psa poinformowaliśmy zgodnie z art. 7 ustawy o ochronie zwierząt wójta Blizanowa, przesyłając wniosek o wydanie decyzji administracyjnej o tymczasowym odebraniu zwierzęcia do czasu prawomocnego orzeczenia prokuratury lub złożyliśmy do Prokuratury Rejonowej w Kaliszu zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez właścicieli psa polegającego na utrzymywaniu zwierzęcia w stanie rażącego zaniedbania i niechlujstwa tj. o czyn z art. 35 ustawy o ochronie więc o dalszym losie STÓWKI zadecydują organy ścigania i nie nam przesądzać o jego dalszym losie. My podjęliśmy czynności niecierpiące zwłoki a do takiego działania zobowiązuje nas statut Stowarzyszenia i zwykła ludzka wrażliwość na krzywdę zwierząt. (...)Na koniec oświadczenia Kaliskie Stowarzyszenie Pomocy Dla Zwierząt Help Animals poinformowało, że wszelkie komentarze obrażające uczestników dyskusji na forum internetowym bądź zawierające znamiona naruszenia art. 212 Kodeksu Karnego będą usuwane. (…)Właściciele Stówki, którzy nawiązali z nami kontakt, twierdzą z przekonaniem, że są ofiarami kradzieży a “oświadczenie” znieważa ich i mija się z prawdą. Żeby dać odpór także lawinie hejtu pod ich adresem, zapewniają, że bezpodstawnym oskarżeniom utworzyli specjalną stronę #naratunekStowce. Tam poddają wiwisekcji zdanie po zdaniu opublikowane oświadczenia Stowarzyszenia. Jednak w końcu doszło do rozmów i próby podpisania porozumienia. Na spotkaniu w komendzie policji psa nie było, ale była propozycja nieokreślonej kwotowo rekompensaty w charakterze zwrotu kosztów intensywnej opieki medycznej itp itd. Oczekiwano również wzajemnie opublikowania przeprosin za wpisy w internecie. Niestety do consensusu nie doszło. Po fiasku rozmów Stowarzyszenie z własnej inicjatywy, wyraźnie zainteresowane pozytywnym rozwiązaniem konfliktu, przygotowało nową wersję porozumienia, gdzie proponowano cyt. (...) usunięcie strony internetowej pomawiającej Stowarzyszenie, wysterylizowanie suczki w terminie wskazanym przez lekarza weterynarii (nie później jednak niż niezwłocznie po pierwszej cieczce), wyrażenie zgody na niezapowiedziane kontrole przedstawicieli Help Animals, trzymanie psa w domu, zaczipowanie suczki, dokonywanie niezbędnych szczepień, wypuszczanie psa na dwór wyłącznie pod osobistym nadzorem (...). I tym razem strony rozeszły się bez rezultatu. W końcu powstała trzecia wersja umowy przekazania Stówki, zdaniem właścicieli, jeszcze bardziej restrykcyjna, co miałoby dowodzić, że Stowarzyszenie w rzeczywistości nie jest zainteresowane ugodą. Nakazała bowiem sterylizację psa do 31 lipca 2019, przekazanie organizacji Help Animal zaświadczenia o dokonaniu zabiegu, dodatkowo zakaz przekazania własności psa na osoby trzecie, czyli sprzedanie lub oddanie, a odmowa wywiązania się z tych nakazów miała skutkować odebraniem psa i „wyrażenia zgody na nieodpłatne przeniesienie własności zwierzęcia na Help Animals. Stowarzyszenie po podpisaniu umowy zobowiązuje się do niezwłocznego oddania psa w obecności weterynarza wskazanego z imienia i nazwiska, po uprzednim zaczipowaniu na koszt właściciela oraz oczywiście „wykasowanie” wszystkich wpisów na FB a dotyczących sprawy...- Te dziwne wymagania ze strony Stowarzyszenia nie mają nic wspólnego z polskim prawem - mówi właścicielka tego czy nie, ale nie ma żadnego nakazu chipowania. Pies w swoim ogródku ma prawo przebywać sam. Nikt nie powinien pisemnie godzić się na jakieś kontrole wykonywane przez grupę prywatnych osób. Sterylizacja powinna być wykonywana po osiągnięciu pewnej dojrzałości przez psa. Całość tych niby porozumień ze strony Stowarzyszenia jest do spełnienia, ale drogą edukacji i zrozumienia. W końcu mają edukację wpisaną w statut...KomentarzMateriał oparty jest wyłącznie na oficjalnych publikacjach obu stron konfliktu. Jednak trudno oprzeć się wrażeniu, że cała historia przypomina nieco perypetie, choć odpowiedniejsze tu będzie słowo dramaty Polaków, którym odbiera się dzieci w Niemczech czy Norwegii. Protestujemy!Jednak z drugiej strony, kiedy pojawia się komunikat o skatowaniu kilkuletniego dziecka przez jakiegoś socjopatę, czy widzimy zdjęcia psów wieszanych na drzewach, wyrzucanych z okna samochodu lub maltretowanych przez zwyrodnialców, mamy niejasne odczucie, że coś jest nie tak. Że ktoś musi podjąć działania. Że winne jest prawo. Nasze prawo, nowelizowane i „poprawiane” przez lobbystów, pogłębia ten Środowisko faktycznych, czy rzekomych obrońców zwierząt jest bardzo specyficzne - powiedział nam jeden z urzędników, któremu podlega schronisko w Kaliszu. Współczuję każdemu, kto musiał mieć z nim coś wspólnego. Przepisy odnośnie zwierząt w Polsce stoją na głowie. I tym sposobem dochodzi albo do nieporozumienia, albo do nadużyć lub do bezkarnego znęcania się nad tym przypadku sprawa jest szczególnie skomplikowana. Pies stał się „dowodem rzeczowym w sprawie” i podlega zabezpieczeniu. Prokuratura ma 6 tygodni na wszczęcie lub odmowę dochodzenia. Każda decyzja podlega zaskarżeniu lub odwołaniu. Właściciele psa, jeśli są niewinni, mogą otrzymać psa po roku. I byłoby to mimo wszystko jakieś rozwiązanie, choć sprawa już generuje koszty. Problemem są fanatycy, którzy to dla odrobiny władzy nad innymi są skłonni krzywdzić zwierzęta. Lecz tu nie rozstrzygamy kwestii winy żadnej ze stron, gdyż zakładamy dobrą wolę, bo kłopotem są przepisy. Tylko pechowo o przepisach decydują właśnie ci fanatycy.
czarnalistapro@ Ha ha. Ktoś mi zgłasza stronę do administracji fejsbuka. Że niby pornografia i nie tylko. Dlatego od dziś wszystko będzie podwójnie archiwizowane (tzn. posty- nie komentarze) na Niektórzy straszą mnie sądem- tylko zaczynają od złej strony- pytając o adres do wysyłki pozwu Czat na FB też zawodzi strasznie, dlatego w razie potrzeby czarnalistapro@ skrzynkę będę sprawdzał tak rzadko jak to tylko możliwe.... Pies z szopy (?) UWAGA Konkurs! Wskaż nieprawidłowości w poniższym tekście. Do wygrania możliwość zablokowania dowolnej osoby na tej stronie (siebie również- mnie nie). Odpowiedzi proszę podawać w komentarzach lub na adres email Chełmskiej Straży Ochrony Zwierząt. [chronologia: 1. panie znajdują psa 2. wkładają go do szopy 3. nazywają Mikusiem z szopy 4. użyczają konta od w/w Straży 5. robią zbiórkę 6. po trzech tygodniach wysyłają do hotelu 7. po kolejnych dwóch tyg. pies umiera] cyt: "Pies został znaleziony w ten największy mróz biegał po osiedlu za ludźmi. Ewidentnie wyglądał na zagubionego-jakby kogoś szukał. Z koleżanką nakarmiłyśmy go,on postanowił już od nas nie odchodizć. Najpierw za nami chodził, a potem przed klatką schodową usiadł przy nas i przebierając zmarzniętymi łapkami popiskiwał. Z miejscowych nikt go nie zna. Pies jest płochliwy- nie da sobie założyć obroży, kuli się przy próbie dotyku, tak jakby był bity, potrzebuje czasu zanim pozwala się pogłaskać. Na szybko udało nam się zorganizować dla niego nocleg w szopie na użyczonej posesji. Jest tam ciemno i mimo wszystko zimno (w nocy woda zamarza), ale i tak było to lepsze niż zostawić go na tym mrozie na ulicy. Pies nadal siedzi zamkniety w szopie i może zostać max. pare dni. Na posesji nie ma ludzi- pies jest zupełnie sam. Raz dziennie koleżanka chodzi go karmić. Psiak nie oswoi się w tych warunkach. Wstrzymujemy się kilka dni z oddaniem go do schroniska,gdyż jest całkowicie nieadopcyjnym psem: z wyglądu kundel jakich wiele, a do tego płochliwy i boi się psów. Pewne, że utknie, albo w ogóle nie poradzi sobie w schroniskowej rzeczywistości. Jednak, jeśli przez pare dni nic się nie znajdzie dla psa, będziemy zmuszone dać go do schronu.. Piesek jest owczarkowaty, ale mniejszy, masywnej budowy. Jest łagodny. Wygląda na młodego." Psy i Ludzie Mam tu... organizację, która DT zmienia częściej niż rękawiczki a zwrot znalezionego psa uważa za jakiś kosmos. Inną organizację, która zabiera psa ludziom za domniemane błędy weterynarza- podczas gdy ich wet potrafi zaszyć gazę wewnątrz psa. Firmę transportową, która lepiej traktuje karton papierosów niż przewożonego psa (bo kartonu raczej nie zostawiliby przypiętego do płotu gdzieś w środku Europy) i zwariowaną hotelarkę, która potrafi tak zakochać się w psie, że zwyczajnie nie zwróci go osobom, które go w hotelu umieściły. Aha, i jeszcze "pana mecenasa", aspirującego do miana pro-zwierzęcego, choć żadnym mecenasem on nie jest... Ale o tym w swoim czasie. Zapraszam na zaprzyjaźnionego bloga. Kubeł zimnej wody na serduszkowe głowy. Głos rozsądku w świecie wszechobecnych "potrzeb serca". Schronisko Białogard / Schronisko Dyminy [Gwoli wstępu: Romulus/Borys przebył tysiąc kilometrów, dzięki pewnej pani i ludziom dobrej woli jest w domu, Kajtek/Pershing będzie mieszkał osiedle obok, nowi opiekunowie i organizacja nie czują się w obowiązku zwrócić go] Kluczem do naprawy środowiska prozwierzęcego są schroniska. Dzielą się one na dobre, złe i od pewnego czasu- absurdalne. Poniżej o Białogardzie i Dyminach. Tak, wiem. Są gorsze. Są te molochy prowadzone przez domorosłych biznesmenów, zarzekających się, że wychowali się wśród zwierząt, psy od zawsze im towarzyszyły, do bierzmowania prowadziła ich koza, dlatego postanowili zgarniać gruby hajs prowadząc różne mordownie. Ale są też schroniska absurdu. Starsi ludzie zgubili psa, Borysa, w miejscowości Ząbkowice Śląskie (woj. dolnośląskie). Znaleziono go w Białogardzie (pomorskie, 500 km. dalej). Tylko "geniusz" mógł wymyślić, że wywożenie psów na (dosłownie) drugi koniec Polski ma sens. Strach pomyśleć co jeszcze wymyśli Pan Harłacz z Towarzystwa Opieki Nad Zwierzętami Animals (bardzo myląca nazwa, bo z TOZem ani Animalsami nie ma on nic wspólnego). Może podkładanie bezdomnych psów na miejsce tych padłych, co by statystyki nie wyglądały już tak... zabójczo? W Kielcach za to granice absurdu przekroczono już dawno. Stowarzyszenie Arka Nadziei pod przywództwem Pana Wojciecha Moskwa prowadzi Schronisko dla zwierząt w Dyminach, choć zasadniczo to oni się zajmują bezdomnymi... ale ludźmi. W pierwszym roku działalności udało im się zwiększyć śmiertelność psów o 3% i zgubić dwa psy więcej. Mimo tego, kolejny rok prowadzą schronisko. Ludzie donoszą, że nadal gubią psy, jednego nawet wpuścili pod samochód. A teraz krótka chronologia Kajtka. 11 grudnia starsi ludzie gubią psa, tego samego dnia znajduje go małoletnia fanka Boba Marleya. 13 grudnia wstawia informację na swojego fejsa, jedna osoba nawet udostępnia jej wpis, 6 polubiło fakt, że znalazła zdrowego i zadbanego psa. 15 grudnia pies trafia do schroniska. 3 stycznia córka właścicieli udaje się do schroniska, pokazuje zdjęcia, dostaje informację, że takiego psa u nich nie ma. Schronisko nawet udostępnia zgubę "na swoim fejsie", z czego wybitnie dumna później jest kierowniczka ów przybytku. No bo, jest na fejsie, więc każdy człowiek w Polsce o tym wie. 4 stycznia (!) pies zostaje wyadoptowany ze schroniska do wspomnianej wcześniej małolaty. I jeszcze 10 stycznia na olx-ie pojawia się ogłoszenie, że ten pies szuka domu, jakby za mało było pomyłek w tej historii. Stowarzyszenie nabiera wody w usta, nie ma sobie niczego do zarzucenia. Właściciel źle opisał swojego psa a zdjęcia były ciemne i niewyraźne (czy były, można ocenić poniżej). [Gwoli zakończenia: Romulus/Borys przebył tysiąc kilometrów, dzięki pewnej pani i ludziom dobrej woli jest w domu, Kajtek/Pershing będzie mieszkał osiedle obok, nowi opiekunowie i organizacja nie czują się w obowiązku zwrócić go] Owczarek Kora vs Pogotowie dla Zwierząt Owczarek Kora to preludium bokserki Diany. Poniższy film (6 minut- warto zobaczyć) to preludium szerszego opisu, tylko przez dokumenty się nie mogę przebić... Szajka Spokojnie. Nam psów nie ukradną. Ale psa naszych krewnych, sąsiadów bądź znajomych już mogą. Ta pierwsza zleci zabranie psa temu trzeciemu i pokieruje całą operacją. Ten z kolei zaczeka na odpowiedni moment i zabierze go siłą. Ci w trzecim rzędzie stworzą alternatywną rzeczywistość, że pies oczywiście był źle traktowany, że zasadniczo to oni uratowali tego psa, i będą przeciągać sprawę jego zwrotu, ignorować kolejne niekorzystne dla nich decyzje administracyjne/sądowe. Ukryją psa u tej drugiej lub tej ostatniej. Gdy zapytacie o psa, ten dziwnej czapce nazwie was baranami klaszcząc ochoczo. A na tą rudą to ogólnie uważajcie, bo jak znajdzie psa to wywiezie cholera wie gdzie. Schronisko Dyminy / Kielce / Niestety... Jak jeszcze raz przeczytam gdzieś: "sprawdziliśmy, pies niestety ma chipa", "niestety odnalazł się właściciel", "piesek niestety ma dom" to niestety ale zacznę publikować wasze zdjęcia profilowe z odpowiednim podpisem. Do wiadomości Stowarzyszenia Arka Nadziei z Kielc i Pana Wojciecha Moskwa oraz Schroniska w Dyminach: proszę zwrócić Kajtka właścicielom, ostatni raz proszę. SOS Bokserom / Amor SOS Bokserom, najbardziej znienawidzona organizacja pro w Polsce, uprowadziła tego psa... Pani Roma Czyż & Mondo Cane [przerywnik taki, dygresja zwyczajna, ostatnie ostrzeżenie] Znów się myliłem. Wydawało mi się, że Organizacje Ochrony Zwierząt działają dzięki darczyńcom, zatem szeroko pojęta "opinia" jest dla nich ważna. Nic bardziej mylnego. Póki hajs się zgadza- to opinia jest nieistotna. Blokować krytykujących- bo to hejterzy. Zbierać na własnego psa, bo się go nie dopilnowało i został postrzelony. Próbować ukraść innego psa, robiąc nie wiadomo co z właścicielki- oskarżyć ją o kradzież własnego psa. I to wszystko jest normalne dla Fundacji Mondo Cane. No bo... hajs się zgadza. Krótka historia. Pewna Pani znajduje u jakiegoś wieśniaka psa na skraju śmierci. Wieśniakowi wmawia, że zabierze go do uśpienia. Zamiast tego "ratuje go". Ów Pani świetnie robi zbiórki na fejsbkuku. 6 tys. zebrała. W jej mieście jest 5 weterynarzy, ale ona wybrała 3 innych. Każdy po 100km w innym kierunku od tego miasta. Odlicza sobie koszty za paliwo (270pln), za proszek do prania, w bonusie ma klatkę XL (180pln) kupioną dla psa 5/11kg. Pies oczywiście umiera, Pani znajduje sobie wroga w Fundacji, która użyczyła jej konta do zbiórki. Ta z kolei (po zgłoszeniu jej na Czarną Listę) deklaruje rezygnację z kosztów księgowych i przekazanie całości środków na wskazanego psa/psy. Pani zamyka się we własnej wyobraźni. I tutaj pojawia się Mondo Cane ze swoim numerem konta. Zapytałbym na co zbierają, skoro pies nie żyje a ze zbiórki został ponad tysiąc złotych, ale zostałem zablokowany. Mondo Cane. Ogarnijcie się. Nie wolno kraść psów. Nie wypada zbierać pieniędzy na psy, które nie żyją. Nie jest dobrze chwalić się znajomością z najbardziej znienawidzoną postacią prozwierzęcego świata Grzegorzem B. No i te wpisy... Ps: Pani KŚŁ! "Dziękujemy" jeszcze raz za pomoc w uwolnieniu bokserki Diany! Trzeba było od razu powiedzieć, że nie może Pani, bo jest częścią szajki SOS Bokserom-Pogotowie Dla Zwierząt-Mondo Cane Krakowska Fundacja Rottka Witamy na liście. Krakowska Fundacja Rottka (nie mylić z Pomorską Fundacją Rottka) Za mrożące krew w żyłach opisy działalności Krakowskiej Rottki na blogu Czarnego Psa? Nie. Za wyłudzenie/kradzież 4 psów? Poniekąd, ale nie. Za wykorzystanie Pani Elżbiety Chromińskiej, podobnież znanego działacza pewnego schroniska, do lewych adopcji? Nie. Za wirtualne uśmiercenie psa, byle przekręt nie wyszedł na jaw? Nie. Za stworzenie sieci kłamstw i manipulacji? E. Za odmowę jakichkolwiek wyjaśnień dot. uprowadzonych psów? E. Za ukrywanie się za prawniczą kotarą i zmową milczenia? Nie. Na Czarną Listę trafiacie, za to, że zadałem jedno pytanie na waszej stronie a wy mnie zablokowaliście. "Czy ta suczka, Jota, nadal jest u Was?". Rozumiem, że żyjąc w świecie psychotropów i schizofrenicznych wizji czasem ciężko znaleźć odpowiedź na tak proste pytanie. Cóż, trzeba było się skonsultować z kimś normalnym. Zresztą, poczytajcie sami: Organizacje Ochrony Zwierząt działają dzięki wsparciu ludzi dobrej woli, ludzi z ogromnym sercem dla zwierząt. To smutne, że czasem dają się nabrać i finansują coś zupełnie innego. Linki powyżej powinny to wyjaśnić. Numer 2. na Czarnej Liście Organizacji Prozwierzęcych: Krakowska Fundacja Rottka razem z Panią Prezes Agnieszką Pawlicką. Prosimy o zwrot psów, w posiadanie których weszliście bezprawnie i zmianę zajęcia. Ponoć w nieruchomościach nieźle wam idzie, w piłce nożnej nieco gorzej... [jeżeli w powyższym jest jakaś nieścisłość/błąd proszę o info] SOS Bokserom Gratulujemy! Wielu dobija się drzwiami i oknami na listę, ale ci zasługują na pierwszeństwo. SOS Bokserom. Ktoś nie słyszał o bokserce Dianie? Wątpię, sprawa obiegła zwierzolubny Internet 19 razy. Dianie zamieniono wygodną kanapę i kumpla-kota na budę w jakiejś Wiosce Psów. Wytrzymała 3 miesiące "troskliwej opieki" Pani Prezes Fundacji Germain Chekerjian. W tej samej historii na jaw wyszła sprawa boksera Amora- od blisko roku jego właściciele walczą o powrót psa do domu. Znaleziono też 6 psów będących "pod opieką" Fundacji w Hotelu "Pod Bokserem" w Jajkowicach, w stanie skrajnego wyczerpania, zagłodzenia. W internecie opisywano je jako "w klinice" lub "w DT". I kilka, kilka innych spraw. Sprawa podzieliła prozwierzęcy świat. Poplecznicy SOS Bokserom twierdzili: niech rozstrzygnie to sąd; ten pies miał brudne uszy; nagonka, hejt, plucie jadem (w odniesieniu do zapytań o stan zdrowia Diany oraz konstruktywną krytykę). Ludzie posiadający pewne zasoby zdrowego rozsądku ripostowali: to nie jest powód do odbierania właścicielowi psa po 13 latach, działacie bezprawnie, zwróćcie psa, lub wprost: to co robicie to skur*****two. Wypowiedział się wójt Michałowic, burmistrz Kartuz, Samorządowe Kolegium Odwoławcze oraz sąd. Wszyscy przeciwko SOS Bokserom. Ten ostatni będzie miał jeszcze kilka okazji, bo sprawa cywilna oraz karna są w toku. Diana za TM, stan zdrowia jego właściciela bardzo się pogorszył. Los Amora nieznany- jego właściciele będą pewnie kolejny rok zwiedzać sądy różnych instancji. Psy uwolnione z Jajkowic powoli wracają do zdrowia, co jak na razie jest jedynym plusem całej sprawy. Pozostaje zadać sobie na kilka pytań. Czy Fundacja Ochrony może działać na niekorzyść zwierząt i przy okazji ludzi? Czy może działać bezprawnie? Czy nie powinni już założenia być uposażeni w jakieś zasoby empatii? Czy 1700 osób podpisanych pod petycją o uwolnienie Diany i blisko 1000 o likwidację Fundacji to za mało? Ile psów, które "uratowali" miało swoich właścicieli, których w najgorszym wypadku, wystarczyło pouczyć? Czy wyroki sądów zablokują im kolejne uprowadzenie psa? Ciężko ocenić. Na chwilę obecną tylko opinia publiczna może rozliczyć w/w działania. Gratulujemy miejsca na Czarnej Liście Organizacji Prozwierzęcych Fundacji SOS Bokserom wraz z jej całym zarządem, na czele którego stoi Pani Prezes Germain Chekerjian. Bez pozdrowień, bez poważania, odejdźcie w zapomnienie, bo jedyna rola na jaką zasługujecie, to bycie przestrogą dla innych chcących "ratować" w podobny sposób. Ps: dla mnie, jako kogoś, kto chwilę temu nie miał pojęcia jak to wszystko działa, zwyczajnie smutnym jest, że nawet w obliczu tylu dokumentów i faktów, niektórzy ślepo bronią działań ów Fundacji. Ale o tym w swoim czasie. VI Przykazań Zadzwonił do mnie przedstawiciel jednej z największych organizacji prozwierzęcych w Polsce i powiedział: "o nie! boimy się Czarnej listy! Obserwujemy ją każdego dnia ale spać nie możemy przez myśl, że i my znajdziemy się na niej! Co mamy robić aby tak się nie stało?". Zatem na specjalne zamówienie. 12 przykazań organizacji ochrony zwierząt. Obowiązuje od dziś. Przykazania 1-6 poniżej, 7-12 wywnioskujcie sami, najwyższy czas użyć logiki, empatii i nie tylko... Dla większości oczywiste- dla niektórych szokujące. Dla większości przydatne- dla niektórych jest już za późno na dobre rady... 1. Nie wolno krzywdzić zwierząt. Zwierzęta mają uczucia. Zwierzęta potrafią tęsknić. Jeżeli zwierz spędził X lat na kanapie swojego człowieka- ten go nie bił, nie dręczył; jeżeli zwierz ma dom, pełną miskę i ciepły kąt- nic wam do tego. Jeżeli spróbujecie zamienić jego byt na jakiś hotelik czy inną wioskę psów- traficie na czarną listę. NAWET jeżeli zwierz miał trochę brudne uszy... 2. Nie wolno uprowadzać zwierząt. To nie jest łup a wy nie jesteście w jakiejś dziwnej grze komputerowej, gdzie zbiera się itemy. Jeżeli znaleźliście psa- poszukajcie właściciela, nie wywoźcie go 100km dalej, nie szukajcie mu innego domu ani najbardziej ukrytych chorób. Nawet te dramatyczne, absurdalne apele na fejsbukowych wydarzeniach możecie sobie darować. Jeżeli natomiast pies ma DT i jest w nim szczęśliwy z mocną perspektywą DS, nie musicie go wywozić do Wrocławia na żadną sesję zdjęciową ani niczego zmieniać. Ktoś mądry powiedział: "zwierze jest najważniejsze" w odniesieniu do działań organizacji prozwierzęcych- tego się trzymajcie. 3. Zminimalizujcie te cholerne, fundacyjne wojenki. Tzn. kłóćcie się na fejsbuku, telefonicznie, nawet pobić się możecie. Za to nie może na tym ucierpieć żadne zwierze. Nie możecie podstawiać słupa do lewej adopcji, choćby słup ten był wieloletnim działaczem "Na Paluchu" i choćby pies był pięknym dogiem niemieckim. Inaczej traficie na czarną listę. 4. Nie wolno kłamać. Tak wiem, białe kłamstwo, przemilczenie, więcej pieniondzów dla innych zwierzów. Jasne, ale czy nie bierzecie pod uwagę, że po tysięcznym udostępnieniu, właściciel psa, opisywany jako alkoholik-dręczyciel, również zobaczy wpis? A może uważacie 100tys. waszych fanów na fejsbuku za debili, którzy nie odróżnią skaleczenia od nowotworu? Kłamać też trzeba umieć... 5. Nie wolno łamać prawa. Nawet jeżeli pomaga wam w tym super prawnik, jeszcze bardziej super biegły sądowy i najbardziej super weterynarz, nie możecie działać poza prawem, bo koniec końców ktoś się wkurzy a wy będziecie biegać z wyrokami i spieprzoną opinią do końca swych dni. Polskie prawo jest dziurawe, jest złe i dziwne. Cóż, sami je tworzyliście. Jeżeli nie można uratować jakiegoś istnienia zgodnie z prawem- macie przyzwolenie opinii społecznej na jego nagięcie, ale wtedy musicie mieć zamontowane kamery w kołnierzach, zrobić tysiąc zdjęć a nie 3, nagrać wideo na 5 kamer i udowodnić wszem i wobec, że było to niezbędne. W innym wypadku dostaniecie status przestępcy a to wiadomo... kończy się na czarnej liście. 6. Fejsbuk. Jeżeli pytanie zadaje wam 1 osoba- macie pełne prawo ją zignorować, w końcu ratujecie zwierzęta a nie "klepiecie w klawiaturę" czy jak tam obecnie nazywa się wyrażanie swojej opinii lub konstruktywna krytyka. Ale jeżeli to samo pytanie zadaje już 10 osób, rozważcie odpowiedź. Jeżeli tych osób będzie 100- macie ostatnią szansę- i w tym momencie lepiej zrobić z tego "oświadczenie". Gdy pytających jest 1000- po was, możecie powiedzieć, że to hejt, plucie jadem, lincz, nagonka itp- ale w gruncie rzeczy jest to ogromna grupa ludzi, która neguje wasze działania, a skoro wy jesteście "OPP" a oni są to drugie "P", to chyba czas rozważyć zmianę zajęcia. Aha, jeszcze jedno. Człowiek X zadaje pytanie, wy go blokujecie. Jaki to ma sens? Jak naiwnym trzeba być, żeby myśleć, że ten człowiek zapewne uznał "zablokowali mnie, hm, widocznie nie miałem racji"? Pod rozwagę. Bez pozdrowień. Pan B. Ten Pan, obecnie znany jako Pan B., od dawna próbował się dostać na czarną listę. W weryfikacji pomógł mu jednak dopiero sąd... Gwoli wstępu... Czarna Lista Organizacji Prozwierzęcych Dwa miesiące wstecz myślałem, że organizacje/fundacje/stowarzyszenia ochrony zwierząt działają, żeby te zwierzęta chronić- pomagać im. A później dowiedziałem się o SOS Bokserom, która wykorzystując swoje kontakty, pieniądze, prawnika i doświadczenie nie chce oddać starszemu człowiekowi psa- bo nie. Bo wykreowali sobie alternatywną rzeczywistość wokół całej sytuacji, a że kraść potrafią to trzymali psa przez 3 miesiące w jakiejś Wiosce Psów. Aż umarł. W międzyczasie Mondo Cane znalazło Maltańczyka. Wywieźli go 100km, właścicielkę publicznie zlinczowali, bo przecież pies jej uciekł a to jest karane śmiercią i rozpoczęli zbiórkę na jego (absolutnie zbędne) leczenie. Później czytałem o fundacji Rottka, która ponoć uprowadziła 4 psy Pomorskiej Fundacji Rottka (tak, serio, są dwie Rottki i jedna drugiej ukradła psy). Jeszcze były wpisy Pań z Mondo Cane, cyt. z pamięci: "my i tylko my zdecydujemy czy oddać ci psa!", "przydałby się pies bez łapy, i tak żeby krew było widać, wtedy lepiej płacą". I jeszcze z dwie historie, które wkrótce doczekają się publikacji. Kończąc. Ja wierzę, że mnóstwo tych organizacji działa tylko i wyłączeni na korzyść zwierząt, że nie wyłudzają pieniędzy, że posiadają empatię również wobec ludzi ale to środowisko wymaga oczyszczenia. Niech się podzieli na dwie części a ta która popiera w/w działania niech, poprzez sprzeciw zwierzolubów całego kraju, zniknie.
Wszyscy znają pojęcie hodowli, ale dla większości ludzi, zwłaszcza tych, którzy po raz pierwszy kupują psa, świat hodowców może wydać się zamknięty i hermetyczny. Podpowiadamy, jak szukać szczeniaków w hodowlach i skąd czerpać informacje i opinie o hodowlach ZKwP. Na czym polega hodowla psów rasowych, jakie wymagania trzeba spełnić, oraz jakich zasad przestrzegać, aby kupujący z hodowli szczenięta mieli pewność, że będą one zdrowe i wyrosną na psy zgodne ze wzorcem rasy? Jak założyć hodowlę psów? W Polsce hodowle muszą być zarejestrowane, a hodowcy muszą należeć do Związku Kynologicznego w Polsce. Jak zarejestrować hodowlę psów? Jeżeli planujemy założyć hodowlę psów, w pierwszej kolejności musimy zostać członkiem Związku Kynologicznego, następnie zwracamy się do tej organizacji o przyznanie przydomka hodowlanego i umieszczamy stosowną opłatę. Jeżeli mamy psy, spełniające warunki hodowlane musimy je także zarejestrować. Najważniejsze jest posiadanie suki pochodzącej z dobrej hodowli – psa, reproduktora – można także mieć własnego, ale można go także „wypożyczyć” z innej hodowli. W Polsce możemy też zarejestrować psa w innych organizacjach niż Związek Kynologiczny w Polsce, ale tylko ZKwP jest w pełni wiarygodną i uznaną organizacją – wszystkie inne polskie stowarzyszenia, kluby czy fankluby – nie potwierdzają wiarygodności hodowli, nie działają one bowiem pod nadzorem międzynarodowej jednostki kynologicznej FCI. Czy warto mieć hodowlę psów? Posiadanie hodowli psów to wspaniałe zajęcie dla miłośników psów, ale też bardzo wymagające i czasochłonne. Hodowca musi mieć rozległą wiedzę na temat danej rasy, jej pielęgnacji, aż wreszcie na temat ciąży suki i rozwoju szczeniąt. Do tego, musi na bieżąco monitorować zdrowie psów hodowlanych, więc w lecznicy weterynaryjnej bywa częstym gościem – nawet jeśli konieczna jest tylko profilaktyka. Do tego należy doliczyć udział w wystawach i szkolenie psów. Nie są to aktywności obowiązkowe, ale szczenięta po utytułowanych rodzicach osiągają znacznie wyższe ceny, a w końcu hodowla jest także zajęciem nastawionym na zyski. Hodowla psów rasowych a zyski Jeśli jesteśmy już w temacie zysków, to niestety nie są one aż tak spektakularne jak by nam się wydawało. Jeśli wliczyć czas pielęgnacji psów, nakłady na ich zdrowie, żywienie czy wystawy – to ostateczny zysk pochodzący ze sprzedaży szczeniąt, nie jest spektakularny. Więc jest to raczej pomysł na biznes tylko dla tych, którzy rzeczywiście będą czerpać z tego satysfakcję i radość, traktując zarobek jako dodatkowy profit. Jak sprawdzić hodowlę psów? Jeżeli planujemy zakup szczeniaka, warto poprosić właściciela o nazwę przydomka hodowlanego i sprawdzić go w bazie Związku Kynologicznego w Polsce. Można udać się osobiście do najbliższej placówki, zadzwonić lub wysłać zapytanie przez Internet. Dlaczego warto to zrobić? W Związku Kynologicznym dowiemy się, czy dana hodowla spełnia warunki dla danej rasy określone w FCI - Międzynarodowej Federacji Kynologicznej. Dodatkowo, psy będące zarejestrowane w ZKwP muszą koniecznie być poddawane regularnym badaniom – mamy prawo żądać od hodowcy wglądu w takie badania – jeżeli odmówi, będzie to sygnał, że ze zdrowiem psów nie wszystko jest tak, jak być powinno. Zanim kupimy szczeniaka, sprawdźmy warunki, w jakich prowadzone są hodowle. Zwykle te zarejestrowane spełniają określone standardy dbałości o psy i mioty, ale sprawdzić nigdy nie zaszkodzi! W razie jakichkolwiek wątpliwości, co do jakości życia psów w hodowli, warto zgłosić problem w Związku Kynologicznym, który z pewnością sprawdzi, czy nic nie zagraża dobrostanowi zwierząt. Wyszukiwarka hodowli psów jest na stronie ZKwP oraz FCI. Czarna lista hodowli psów? Na takiej liście powinny się znaleźć zarówno hodowle, które w żaden sposób nie są zarejestrowane, jak i te zarejestrowane w „pseudo” związkach, fanklubach czy stowarzyszeniach. Jest to bardzo mylące dla tych, którzy nie mają pojęcia o świecie hodowców i bardzo łatwo ich oczarować sloganami o rasowych psach z „papierami”. Certyfikaty takich stowarzyszeń nie mają niestety często pokrycia w rzeczywistości i w gruncie rzeczy nadal ponosimy ogromne ryzyko, że kupimy psa z hodowli, która nie spełnia norm hodowlanych. Jednym, słusznym dokumentem poświadczającym rasowość psa w Polsce są dokumenty wydane przez ZKwP, które należy do FCI. Należy pamiętać, że założenie hodowli psów bez rodowodu, a następnie sprzedaż takich szczeniąt jest nielegalna! Takie procedery należy zgłaszać do Urzędów Skarbowych, policji oraz organizacji prozwierzęcych. Dlaczego nie warto kupować psa bez rodowodu? Powodów jest co najmniej kilka. Pierwszym powodem jest to, że tylko wtedy zyskujemy pewność, że kupujemy szczeniaka danej rasy – a nie w typie rasy. Dzięki temu dorosły pies będzie zgodny ze wzorcem rasy. Drugim, ważniejszym powodem jest to, że psy takie z reguły cieszą się lepszym zdrowiem. Rozród jest bezpieczniejszy, psy są pod kontrolą weterynaryjną. Suki mają określoną liczbę miotów, więc szczenięta rozwijają się bezpiecznie i zdrowo. Trzecim, powodem jest odpowiedzialność za życie i zdrowie tysięcy psów w pseudo-hodowlach. Dopóki będą chętni, aby takie zwierzęta kupować – dopóty trwać będzie ten nieetyczny i nastawiony wyłącznie na zysk proceder.
Gratulujemy! Wielu dobija się drzwiami i oknami na listę, ale ci zasługują na pierwszeństwo. SOS Bokserom. Ktoś nie słyszał o bokserce Dianie? Wątpię, sprawa obiegła zwierzolubny Internet 19 razy. Dianie zamieniono wygodną kanapę i kumpla-kota na budę w jakiejś Wiosce Psów. Wytrzymała 3 miesiące "troskliwej opieki" Pani Prezes Fundacji Germain Chekerjian. W tej samej historii na jaw wyszła sprawa boksera Amora- od blisko roku jego właściciele walczą o powrót psa do domu. Znaleziono też 6 psów będących "pod opieką" Fundacji w Hotelu "Pod Bokserem" w Jajkowicach, w stanie skrajnego wyczerpania, zagłodzenia. W internecie opisywano je jako "w klinice" lub "w DT". I kilka, kilka innych spraw. Sprawa podzieliła prozwierzęcy świat. Poplecznicy SOS Bokserom twierdzili: niech rozstrzygnie to sąd; ten pies miał brudne uszy; nagonka, hejt, plucie jadem (w odniesieniu do zapytań o stan zdrowia Diany oraz konstruktywną krytykę). Ludzie posiadający pewne zasoby zdrowego rozsądku ripostowali: to nie jest powód do odbierania właścicielowi psa po 13 latach, działacie bezprawnie, zwróćcie psa, lub wprost: to co robicie to skur*****two. Wypowiedział się wójt Michałowic, burmistrz Kartuz, Samorządowe Kolegium Odwoławcze oraz sąd. Wszyscy przeciwko SOS Bokserom. Ten ostatni będzie miał jeszcze kilka okazji, bo sprawa cywilna oraz karna są w toku. Diana za TM, stan zdrowia jego właściciela bardzo się pogorszył. Los Amora nieznany- jego właściciele będą pewnie kolejny rok zwiedzać sądy różnych instancji. Psy uwolnione z Jajkowic powoli wracają do zdrowia, co jak na razie jest jedynym plusem całej sprawy. Pozostaje zadać sobie na kilka pytań. Czy Fundacja Ochrony może działać na niekorzyść zwierząt i przy okazji ludzi? Czy może działać bezprawnie? Czy nie powinni już założenia być uposażeni w jakieś zasoby empatii? Czy 1700 osób podpisanych pod petycją o uwolnienie Diany i blisko 1000 o likwidację Fundacji to za mało? Ile psów, które "uratowali" miało swoich właścicieli, których w najgorszym wypadku, wystarczyło pouczyć? Czy wyroki sądów zablokują im kolejne uprowadzenie psa? Ciężko ocenić. Na chwilę obecną tylko opinia publiczna może rozliczyć w/w działania. Gratulujemy miejsca na Czarnej Liście Organizacji Prozwierzęcych Fundacji SOS Bokserom wraz z jej całym zarządem, na czele którego stoi Pani Prezes Germain Chekerjian. Bez pozdrowień, bez poważania, odejdźcie w zapomnienie, bo jedyna rola na jaką zasługujecie, to bycie przestrogą dla innych chcących "ratować" w podobny sposób. Ps: dla mnie, jako kogoś, kto chwilę temu nie miał pojęcia jak to wszystko działa, zwyczajnie smutnym jest, że nawet w obliczu tylu dokumentów i faktów, niektórzy ślepo bronią działań ów Fundacji. Ale o tym w swoim czasie.
czarna lista organizacji prozwierzęcych